Praca z
introwertycznym dzieckiem jest wyzwaniem. Szczególnie, gdy działamy w dużej grupie, czy w nowym środowisku. Często takie dzieci nie biorą udziału w dyskusji, nie są aktywne. Zabierają głos tylko wtedy, gdy zapytamy ich o zdanie, a i to nierzadko
sprawia im wiele trudności. Wynika to z tego, że czują się źle w sytuacji, gdy
uwaga całej grupy jest na nie skierowana. Potrzebują czasu, żeby dobrze
przemyśleć sobie sprawę zanim się odezwą i często nie robią tego, bo nie mają
pewności czy ich wnioski są słuszne. Do tego dochodzi element taki, jak
przekrzykiwanie się w grupie gdy toczy się żywa wymiana myśli. Introwertyczne
dzieci szybciej odpuszczą sobie wypowiedzenie się na forum, niż spróbują
przekrzyczeć grupę. Tak już jest, ta nasza introwertyczna natura.
Jak zatem zachęcić
introwertyczne dzieci do zabierania głosu w rozmowie? Jak poprowadzić
konwersację, aby czuły się bezpiecznie?
Miałam okazję „na
żywo” obserwować modelowo poprowadzoną dyskusję, gdzie każde dziecko miało
szanse wypowiedzieć swoje spostrzeżenia i refleksje. Gdzie introwertyczne
dzieci czuły się dobrze i zabierały głos, a ekstrawertyczne dzieci z uwagą słuchały powolnych wypowiedzi swoich koleżanek
i kolegów.
Były to warsztaty
metody Lego Logos, połączone z rozmową o kwestiach filozoficznych, które
prowadził twórca tej metody pan Jarosław Marek Spychała. Tutaj link do strony: www.lego-logos.pl.
Pracowała grupa 12 dzieci z
różnych klas, ale z tej samej szkoły. Początkowo głos zabierały te
najodważniejsze, najszybsze, najgłośniejsze. Prowadzący zajęcia zachęcił również
wycofanych słuchaczy do podzielenia się swoimi refleksjami: a co Pan o tym
sądzi? A jak Pani to widzi? Już sama forma zwracania się do dzieci była dla
nich czymś nietypowym, no bo kto to widział, żeby dorosły facet zwracał się do
8-latka na Pan i to całkiem poważnie. Obserwowałam, jak introwertyczne dzieci
przełamywały się i zaczynały mówić. Dzieliły się swoimi przemyśleniami w
naturalny dla siebie sposób, mówiły cicho i bez swady. I co? Okazało się, że
grupa ich słuchała. Nikt nie popędzał, nikt nie wyśmiewał. Dzieci były uważne, inspirowały
się wzajemnie pomysłami i na bazie tego co usłyszały, kreowały nowe,
niesamowite idee.
Te warsztaty
udowodniły, że tam gdzie są bezpieczne warunki, tam istnieje przestrzeń do
dzielenia się swoimi przemyśleniami, niezależnie od naszego temperamentu. Wystarczy
szanować innych, nie oceniać, nie przyjmować jednego modelu zachowania za
właściwy. Dać szansę na rozwinięcie skrzydeł.
Uważam, że dzieci
mają głęboką mądrość, wrażliwość na otoczenie i niestandardowe podejście do
otaczającej ich rzeczywistości. A jednak, nie doceniłam ich. Na długo zostałam
w zadziwieniu, że taki mały człowiek, a tak mądrze gada.
Ja też miałam szansę wypowiedzieć się za pomocą klocków. Na zdjęciu jest moja
praca, która przedstawia Pitagorasa broniącego bitego psa :)