Kopciuszek, to moja ulubiona
bajka z dzieciństwa. Godzinami wyobrażałam sobie i marzyłam, że oto zjawia się
dobra wróżka i wyczarowuje mi piękną sukienkę, pantofle i karetę, po to tylko, abym
mogła pojechać na bal i poznać księcia. I oczywiście abym mogła utrzeć nosa
złym siostrom i macosze. „Jeszcze pożałujecie, że mi dokuczałyście” myślałam z
satysfakcją wyobrażając sobie, że moje niesympatyczne koleżanki to takie
właśnie kopciuszkowe siostry.
Kiedy trochę podrosłam,
trochę zmądrzałam i (tak mi się wydawało) poznałam życie, bajka ta zaczęła mnie
wkurzać. Denerwował mnie książę, podporządkowany swoim rodzicom, narzucającym
mu swoja wolę. Leniwiec, który zamiast wyruszyć na poszukiwanie ukochanej,
wysłał za nią swoich żołnierzy.
Na Kopciuszku też nie
zostawiłam suchej nitki. Co to za osoba, która biernie znosi poniżenia sióstr i
macochy, nie walczy o swoje prawo do spadku? Prawdziwa ofiara. A do tego, po
bardzo krótkiej znajomości zgadza się na związek z człowiekiem, któremu nie
chciało się ruszyć z fotela aby ją odnaleźć, którego zna zaledwie chwilę. Aż
się prosi o kłopoty w związku.
A teraz widzę tę historię
jeszcze inaczej.
Małej dziewczynce umiera
matka, a własny ojciec godzi się na to, żeby traktowana była okropnie przez
resztę rodziny. Przekaz, jaki dostaje ona od pierwszego mężczyzny w swoim
życiu, to: „jesteś od innych gorsza, nie jesteś warta miłości”. Potwierdzają to
codziennie macocha i siostry. „Nie jesteś wystarczająco dobra, żeby przebywać w
naszym towarzystwie, jesteś głupia i nadajesz się tylko do sprzątania, twoje
miejsce jest w kuchni”, słyszy każdego dnia.
Ale nawet taki kopciuch
marzy. Kiedy więc dowiaduje się, że na zamku odbędzie się bal, ona marzy o tym,
żeby też na nim być. I kiedy wszystko wskazuje na to, że zostanie w domu zjawia się dobra wróżka. Dlaczego akurat w
tym momencie? Dlaczego nie pojawiła się wcześniej? Kopciuszek zostaje poinformowany, że dostanie
piękną sukienkę, pantofelki, karocę, w której pojedzie na bal i w ściśle
wyznaczonym czasie (do północy) ma za zadanie rozkochać w sobie księcia. Niezłe
zadanie jak dla zakompleksionej i zaszczutej ofiary.
Swoją drogą wróżka
zapomniała o bardzo ważnym elemencie garderoby dla swojej protegowanej, bo nie
dała jej rękawiczek. Wyobrażacie sobie w jakim stanie są dłonie naszej
bohaterki?
Czyli podsumowując,
Kopciuszek dostaje modne ciuchy ale musi wykonać zadanie.
I tu nachodzą mnie
wątpliwości.
Jak się mają te wszystkie
komunikaty, które słyszała przez całe swoje życie, na jej samoocenę?
Czy będzie potrafiła
właściwie zachować się na balu?
Czy potrafi ładnie jeść i
prawidłowo trzymać kieliszek?
O czym będzie rozmawiać z
księciem (przecież nie czyta książek i nie chodzi do szkoły)?
Co powie królowa, kiedy
się dowie z jakich nizin społecznych wywodzi się jej przyszła synowa?
Co powie król, kiedy
dowie się że ona nie ma posagu?
Mimo wszystko Kopciuszek
decyduje się, żeby pojechać na ten bal. Nie mając pewności, czy nie zostanie
tam zdemaskowana, ośmieszona i wyrzucona. Ja nie wiem, czy miałabym tyle
odwagi, żeby to zrobić.
Bo ta bajka jest o
odwadze. O pokonywaniu swoich wewnętrznych demonów, swoich przekonań, lęków, i
wszystkiego, co nas powstrzymuje od działania. Bo pomimo wszystko, Kopciuszek
sięga po swoje marzenie.