piątek, 29 lipca 2016

What Great Listeners Actually Do

Świetny tekst w Harvard Businnes Reviev o tym, co w zasadzie takiego robią świetni słuchacze.
Poniżej moje krótkie streszczenie tego teksu jako zanęta. Bo pisałam już, że introwertycy mają talent do słuchania, bo słuchanie jest niezwykle ważne w coachingu, bo warto przeczytać cały ten artykuł.

Dobry słuchacz jest jak trampolina. Możesz się od niego odbić, a on zamiast pochłonąć twoją energię (i pomysł), wzmacnia, energetyzuje i rozjaśnia twoje myślenie.

Słuchanie to coś więcej niż tylko milczenie, w czasie gdy inna osoba mówi. Słuchanie to również zadawanie dobrych pytań.
Pytania te, powinny delikatnie podważać stawiane założenia i robić to w konstruktywny sposób. Zadając dobre pytania słuchacz daje znać, że nie tylko słyszał co zostało powiedziane, ale zrozumiał to na tyle dobrze, że chce uzyskać dodatkowe informacje.

Dobre słuchanie zawiera taką interakcję, która buduje samoocenę osoby opowiadającej.
Najlepsi słuchacze sprawiają, że rozmowa staje się pozytywnym doświadczeniem dla obu stron, co nie zdarzy się, gdy słuchacz jest pasywny, lub co gorsza krytyczny. Dobry słuchacz sprawia, że osoba czuje że on wierzy w nią i ją wspiera. Dobre słuchanie zostało scharakteryzowane jako takie, które tworzy bezpieczne środowisko w którym problemy i różnice mogą być omawiane otwarcie.

Dobre słuchanie jest jak uczynna rozmowa.
W takich odziaływaniach informacja zwrotna płynie w obu kierunkach i żadna ze stron nie staje się defensywna w związku z komentarzami które usłyszy. Dobrzy słuchacze mogą kwestionować założenia drugiej strony i się z nimi nie zgadzać, ale osoba słuchana ma poczucie, że słuchacz stara się pomóc a nie wygrać sprzeczkę.

Dobrzy słuchacze raczej sugerują.
Dobre słuchanie zawsze zawiera pewne informacje zwrotne podane w taki sposób, że inni je zaakceptują i skłonią ich do rozważań. Jesteśmy bardziej skłonni zaakceptować propozycje od ludzi, o których myślimy że są dobrymi słuchaczami.

A tutaj link do artykułu: What Great Listeners Actually Do

piątek, 8 lipca 2016

Bezgłos

My introwertycy, mówimy ciszej. Aby dojść do głosu, często potrzebujemy zachowywać się w sposób dla nas nienaturalny, czyli mówić głośno. Czasami bardzo głośno. A takie nienaturalne zachowanie kosztuje nas dużo więcej energii. A gdyby tak przestać się dostosowywać? 

Spotkało mnie dzisiaj to, że moja krtań postanowiła zrobić sobie wolne. Obudziłam się bez głosu. Szeptać mogłam, mówić nie. I co tu robić? Dzień, jak na złość upakowany spotkaniami. Bardzo dla mnie ważnymi. Odwoływać? Nie! Nie chcę. Postanowiłam rzucić wyzwanie losowi.

Dzień minął. Był bardzo męczący, ale niezwykle pouczający. A oto moje obserwacje:

  • moja niedyspozycja wzbudzała w innych autentyczne współczucie (pan z kwiaciarni zadał sobie trud, aby znaleźć nazwę rewelacyjnego płynu, który kiedyś polecił mu lekarz);
  • nikt nie był zniecierpliwiony (?!!);
  • ludzie bardzo uważnie słuchali tego, co do nich szeptałam;
  • większość osób zamiast mówić, odszeptywała do mnie, przynajmniej na początku (wszystkiemu winne neurony lustrzane);
  • spotkania były efektywne i odbyły się w miarę normalnie;
  • bardzo zauważalna była różnica w decybelach, bo na spotkaniach wszyscy mówili ciszej;
  • takie dostosowywanie w komunikowaniu się, jest bardzo energochłonne. Magda powiedziała mi, że strasznie zmęczyło ją cichsze mówienie;
  • szept jest neutralny w swoim wydźwięku (nie niesie żadnej dodatkowej informacji tak, jak ton głosu);
  • przez telefon porozmawiać się nie da;
  • próbowaliście szeptem się kłócić? 

Kusi mnie, żeby to powtórzyć :)