środa, 4 marca 2015

Co łączy Lego z Pitagorasem?

Praca z introwertycznym dzieckiem jest wyzwaniem. Szczególnie, gdy działamy w dużej grupie, czy w nowym środowisku. Często takie dzieci nie biorą udziału w dyskusji, nie są aktywne. Zabierają głos tylko wtedy, gdy zapytamy ich o zdanie, a i to nierzadko sprawia im wiele trudności. Wynika to z tego, że czują się źle w sytuacji, gdy uwaga całej grupy jest na nie skierowana. Potrzebują czasu, żeby dobrze przemyśleć sobie sprawę zanim się odezwą i często nie robią tego, bo nie mają pewności czy ich wnioski są słuszne. Do tego dochodzi element taki, jak przekrzykiwanie się w grupie gdy toczy się żywa wymiana myśli. Introwertyczne dzieci szybciej odpuszczą sobie wypowiedzenie się na forum, niż spróbują przekrzyczeć grupę. Tak już jest, ta nasza introwertyczna natura.

Jak zatem zachęcić introwertyczne dzieci do zabierania głosu w rozmowie? Jak poprowadzić konwersację, aby czuły się bezpiecznie?

Miałam okazję „na żywo” obserwować modelowo poprowadzoną dyskusję, gdzie każde dziecko miało szanse wypowiedzieć swoje spostrzeżenia i refleksje. Gdzie introwertyczne dzieci czuły się dobrze i zabierały głos, a ekstrawertyczne dzieci z uwagą  słuchały powolnych wypowiedzi swoich koleżanek i kolegów.
Były to warsztaty metody Lego Logos, połączone z rozmową o kwestiach filozoficznych, które prowadził twórca tej metody pan Jarosław Marek Spychała. Tutaj link do strony: www.lego-logos.pl.

Pracowała grupa 12 dzieci z różnych klas, ale z tej samej szkoły. Początkowo głos zabierały te najodważniejsze, najszybsze, najgłośniejsze. Prowadzący zajęcia zachęcił również wycofanych słuchaczy do podzielenia się swoimi refleksjami: a co Pan o tym sądzi? A jak Pani to widzi? Już sama forma zwracania się do dzieci była dla nich czymś nietypowym, no bo kto to widział, żeby dorosły facet zwracał się do 8-latka na Pan i to całkiem poważnie. Obserwowałam, jak introwertyczne dzieci przełamywały się i zaczynały mówić. Dzieliły się swoimi przemyśleniami w naturalny dla siebie sposób, mówiły cicho i bez swady. I co? Okazało się, że grupa ich słuchała. Nikt nie popędzał, nikt nie wyśmiewał. Dzieci były uważne, inspirowały się wzajemnie pomysłami i na bazie tego co usłyszały, kreowały nowe, niesamowite idee.

Te warsztaty udowodniły, że tam gdzie są bezpieczne warunki, tam istnieje przestrzeń do dzielenia się swoimi przemyśleniami, niezależnie od naszego temperamentu. Wystarczy szanować innych, nie oceniać, nie przyjmować jednego modelu zachowania za właściwy. Dać szansę na rozwinięcie skrzydeł.

Uważam, że dzieci mają głęboką mądrość, wrażliwość na otoczenie i niestandardowe podejście do otaczającej ich rzeczywistości. A jednak, nie doceniłam ich. Na długo zostałam w zadziwieniu, że taki mały człowiek, a tak mądrze gada. 

Ja też miałam szansę wypowiedzieć się za pomocą klocków. Na zdjęciu jest moja praca, która przedstawia Pitagorasa broniącego bitego psa :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz