I tak się złożyło, że w samym apogeum akcji zwanej Black Friday („święta” bardzo materialnego) wypadły moje urodziny. A jak urodziny, to wiadomo, że w grę wchodzą prezenty. Taki mamy zwyczaj i jest to bardzo miły zwyczaj. Więc co zrobić z tym zwyczajem w urodziny, kiedy nie chce się prezentów, bo ćwiczy się postawę, że wszystko czego się potrzebuje do życia już się ma?
Od czego są inspiracje! W tym roku postanowiłam jednak świętować (nie wiadomo wszak co przyniesie jutro) i to w gronie najbliższych przyjaciół (bo liczy się jakość a nie ilość). I poprosiłam o inne prezenty niż zazwyczaj. Poprosiłam o wizualizację tego, czym ktoś chciałby mnie obdarować. Zdjęcie, rysunek, opis: dlaczego właśnie taki prezent (zainspirowała mnie swoją książką Dorota Raniszewska).
Efekt? Piękne prace, zaangażowane całe rodziny, włącznie ze spokrewnionymi i zaprzyjaźnionymi dziećmi. Dużo radości. A ja zostałam z refleksją. Inspiracją. Informacją. Wzruszeniem. Radością. I z wyzwaniem, bo niektórzy odbili piłeczkę i dostałam zadania do wykonania.
Dlaczego o tym piszę? Żeby się podzielić swoim doświadczeniem, że prezent niematerialny może cieszyć tak samo, jak materialny. A czasami nawet bardziej (zwizualizowanie mojego męża w szkockim stroju było bezcenne). A wątek materialny też się pojawił (duchowo było, ale bez przesady), bo jak ktoś chciał i mógł, to wpłacił pieniądze na Fundację Dajemy Dzieciom Siłę.
Takie miałam w tym roku urodziny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz