Z wielką niecierpliwością wypatrywałam dnia, w którym miała
odbyć się Konferencja. Bardzo na nią czekałam i cieszyłam się jak dziecko,
kiedy dostałam potwierdzenie, że zostałam wpisana na listę uczestników. Mojej
radości nie zepsuła wiadomość, że do sali będziemy wpuszczani dopiero 10 minut
przed rozpoczęciem wystąpień. Jako, że oczywiście byłam wcześniej, miałam przed
sobą perspektywę spędzenia jakiś 40 minut w zatłoczonym i głośnym
pomieszczeniu. Czułam się bardzo niekomfortowo. Odliczałam minuty, kiedy będę
mogła usiąść na sali z nadzieją, że ilość bodźców zmniejszy się. Kiedy w końcu zajęłam miejsce, oczywiście
blisko sceny, żeby za plecami zostawić tłum, ze zdziwieniem zauważyłam, że
poziom poirytowania nie zmniejszył się. Co gorsze, zwiększył się. Zastanowiłam
się i po chwili już wiedziałam, co jest przyczyną.
Światło na sali było lekko przygaszone, natomiast na scenę
padały punktowe reflektory, które ją omiatały, błyskały, zmieniały kolor.
Zupełnie jak na koncercie rockowym. Dodatkowo, głośno grała muzyka. Instrumentalna,
skoczna. Było za głośno. Domyślam
się, że organizatorzy, chcieli na wzór amerykańskich konferencji, wprowadzić
uczestników w nastrój. „Podkręcić” nas. Sprawić, aby podekscytowanie, widoczne
przed wejściem, jeszcze bardziej wzrosło. I obserwując ludzi wokół mnie,
osiągnęli zamierzony efekt.
Chociaż nie do końca. Zauważyłam osoby, tak jak ja, wyglądające
na lekko oszołomione. Co było przyczyną?
Nie wiem jak w przypadku innych osób, ale u mnie związane to
było z poziomem natężenia dźwięków.
Eksperymentalnie dowiedziono, że ekstrawertycy i introwertycy
poproszeni o ustawienie poziomu głośności tak, aby czuli się jak najlepiej,
wybierali różne natężenia.
Ekstrawertycy - 72 decybele
, a
Introwertycy - 55 decybeli.
Tylko 17 decybeli różnicy a jednak ma znaczenie. To jest
powód, dlaczego ściszam muzykę w samochodzie, którym wcześniej jeździł mój mąż.
W kinie, w trakcie reklam, zatykam uszy, bo są za głośno. Na koncertach zawsze
mam zatyczki do uszu (nie dotyczy muzyki poważnej:). Na przyjęciach odruchowo szukam
miejsca z dala od głośników.
Przed konferencją też było za głośno. Uspokoiłam się, kiedy
uświadomiłam sobie źródło mojego dyskomfortu. I właśnie o to chodziło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz