poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Powroty z Warszawy



Wspomnienie

Magda siedzi i gada. Jest bardzo nakręcona. Po raz siedemnasty analizuje i przegaduje zajęcia. Co kto powiedział . Czego się dowiedziała. Jakie miała refleksje. Co poczuła. Co pomyślała. Co się jej podobało. Co się jej nie podobało. Co wykorzysta natychmiast. O czym, jeszcze chce doczytać. Jaką książkę kupić. Gdzie od razu i co zastosuje.

Ja w tym samym czasie najchętniej zamknęłabym się w ciemnym i cichym pokoju. Chociaż na piętnaście minut. Ale przed nami siedem godzin jazdy pociągiem.

Jednakowoż,  jest pewien sposób. Ja zamykam oczy (odcinam jedno źródło bodźców). I słucham. Czasami mówię „ychy” - co oznacza że się zgadzam. Czasami „ee” - co oznacza, że się nie zgadzam.

Magda się nie obraża. Nie żąda ode mnie błyskotliwej konwersacji. Potrzebuje, żeby ktoś jej słuchał i od czasu do czasu reagował. Pewnie, że wolałaby przedyskutować to z kimś natychmiast, albo jeszcze szybciej. Wyrzucić z siebie te emocje. Wyładować się. Inaczej mogłoby się jej przelać. Po całym weekendzie tak stymulującym emocjonalnie i intelektualnie, ona nie może tak po prostu sobie usiąść i zatopić się w lekturze.

Ze mną jest inaczej. Ja też jestem zadowolona i podkręcona jak „gwizdek”. Ale to powoduje, że jestem przeciążona bodźcami. Dudni mi w głowie, zaczynam się jąkać, w żołądku mam kamień. Czuję się jakby uszło ze mnie powietrze. Nie mam siły. Muszę się chwilę wyciszyć.

Kiedy już dochodzę do siebie idziemy do Warsu. Tam spędzamy urocze godziny jedząc jajecznicę z pomidorami i dyskutując o zajęciach. O przemyśleniach. O refleksjach. Nie wiadomo kiedy mija te siedem godzin.

A mogłoby to wyglądać inaczej.

Ja: najpierw rozdrażniona, odburkująca coś niegrzecznie. Potem zła, że Magda nie rozumie, że jestem zmęczona. Przestająca w ogóle się odzywać.

Ona: najpierw zdziwiona, że się nie odzywam. Mówi  coraz więcej z nadzieją, że w końcu zacznę z nią rozmawiać.  Zaczyna się zastanawiać co z nią nie tak. Że pewnie jej nie lubię. Albo, że nudzę się w jej towarzystwie. W końcu, że to ja jestem jakaś nietowarzyska. Dziwna jakaś.

Spirala donikąd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz