W jednej ze swoich
książek Joanna Chmielewska opisała historię moli. Jako nastolatka zaczytywałam
się w twórczości Pani Joanny, a opowieść o małych ćmach często wracała do mnie.
Stała się swego rodzaju wskazówką.
Historia brzmiała mniej
więcej tak:
W szafie pewnej pani
zamieszkały mole. I jak to mole mają w zwyczaju, zjadały to, co było w środku, czyli
ubrania właścicielki. Aby się ich pozbyć próbowała ona wszystkich możliwych, zarówno
znanych na rynku jak i tych babcino - ludowych sposobów. Niestety, bez skutku.
Któregoś wieczoru, wyczerpana i zniechęcona pomyślała sobie, że skoro nie może
pokonać szkodników, to postara się je pokochać. I tak też zrobiła. Małe ćmy
odwzajemniły jej uczucie i z wdzięczności zaczęły zjadać tylko te rzeczy,
których z jakiegoś powodu właścicielka chciała się pozbyć ale były zbyt nowe,
albo w zbyt dobrym stanie, żeby je wyrzucić.
Może czas już przestać
złościć się na swoją osobowość i zamiast tego zacząć dostrzegać korzyści
płynące z wrodzonych cech i predyspozycji introwertyków. Oto pierwszy z nich.
Dary introwertyzmu –
przygotowanie
Naszą mocną stroną jest
przygotowanie. Większość introwertyków, których znam, tę cechę posiada. Czy idąc
na spotkanie w pracy, czy pakując plecak na wycieczkę, czy organizując przyjęcie.
Mamy przemyślane, co będziemy potrzebować, co się może wydarzyć i jak sobie z
tym poradzić, pytania, odpowiedzi, dane. Nie jesteśmy mistrzami improwizacji, bo
w sytuacjach stresujących odcina nam dostęp do pamięci i pomysłów. Dlatego
korzystamy z najlepszego mechanizmu obronnego w takiej sytuacji, czyli dobrego
przygotowania.
I to jest wielka zaleta.
Nie ma nic cenniejszego w sytuacji stresującej niż spokojny, rzeczowy,
operujący faktami człowiek.
No chyba że taki człowiek
i jeszcze dodatkowo z poczuciem humoru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz