Obiecywałam, że będę zapraszać do dyskusji zaprzyjaźnionych
ekstrawertyków. Poniżej, odpowiedź ekstrawertyka na moje pytanie i na tekst „Zagrzewanie do walki”. Zapraszam!
„Co mnie motywuje do działania?
Jest tylko jeden czynnik i jedna osoba, która może to zrobić. Tym czynnikiem
jestem MOJA CHĘĆ, a osobą JA SAMA. Słabo na mnie działają jakiekolwiek czynniki
zewnętrzne. Gdyby ktoś chciał mnie zmobilizować do działania, musiałby sprawić,
żebym tego chciała. Kiedy czegoś chce, nie ma żadnych barier. Po prostu to
robię. Czym się kieruję? Swoim wewnętrznym miernikiem. Oceniam, czy to dla mnie
możliwe do zrobienia, czy dam radę, czy tego potrzebuję. Co robię, kiedy ktoś
pokazuje mi jak dużo osiągnęłam i zagrzewa do walki? Nie reaguję. Nie słucham.
Nie wierzę. Dlaczego? Ponieważ sama oceniam to najlepiej swoim wewnętrznym
miernikiem. Nie działają też na mnie naciski. U mnie motywacja ma niewiele
wspólnego z czynnikami zewnętrznymi. A gdyby ktoś chciał mnie wesprzeć i dodać
otuchy? Wystarczy, że powie, że dam sobie radę i na pewno świetnie mi pójdzie.
I koniec. Taki krótki komunikat działa. Myślę,
że motywacja bardziej wiąże się nie z typem temperamentu (ekstrawertyk ,
introwertyk), ale ze źródłem autorytetu. Osoby, które mają silnie rozwinięty
autorytet wewnętrzny nie opierają się tak bardzo na opiniach innych osób.
Również motywacja płynąca z otoczenia na nich słabo działa. Natomiast osoby
uznające autorytet zewnętrzny są bardziej podatni na zewnętrzne motywowanie.
Jak to się sprawdza w mojej rodzinie? Moja córka ekstrawertyczka kieruje się
autorytetem wewnętrznym. Co to oznacza dla mnie jako dla rodzica? Ona motywuje
się do wszystkiego sama. Jedyne, w czym ją jestem w stanie jej pomóc to
zapewnienie, że każda decyzja, którą podejmie będzie najlepsza, ponieważ będzie
jej. Wiara w jej możliwości, i pokazanie korzyści, jakie mogłaby mieć, gdyby
podjęła działanie. Co się wtedy dzieje? Zaczyna chcieć. I działa.
Czym motywuję mojego męża
introwertyka? Wsparciem i pokazywaniem mu jego postępów. A potem szorstkim
zagrzewaniem do walki. Działa i jedno i
drugie. Pierwszy delikatny sposób jest dla niego przyjemny, natomiast ten drugi jest
bardzo efektywny. Połączenie natomiast obu sposobów to w jego przypadku klucz
do sukcesu.”
A jakie są Wasze doświadczenia?
Świetny blog! trafiłam na niego przypadkowo, ale od razu skradł me serce :) Dobrze jest wiedzieć, że są na świecie osoby myślące, czujące podobnie. Nie warto na siłę tworzyć w swojej głowie nowej mentalności, do której po prostu się nie pasuje... żyć w zgodzie z samym sobą to jest najważniejsze! i dzięki Pani i poruszanymi tutaj zagadnieniami coraz wyraźniej to odczuwam. Dziękuje i pozdrawiam! Odkrywająca się na nowo introwertyczka.
OdpowiedzUsuńPani Patrycjo, dziękuję za ciepłe słowa. Taki jest właśnie cel tego bloga, aby "żyć w zgodzie z samym sobą". Pozdrawiam, Monika Stankiewicz
OdpowiedzUsuń