wtorek, 5 lutego 2013

Zagrzewanie do walki - oczyma ekstrawertyka


Obiecywałam, że będę zapraszać do dyskusji zaprzyjaźnionych ekstrawertyków. Poniżej, odpowiedź ekstrawertyka na moje pytanie i  na tekst „Zagrzewanie do walki”. Zapraszam!

„Co mnie motywuje do działania? Jest tylko jeden czynnik i jedna osoba, która może to zrobić. Tym czynnikiem jestem MOJA CHĘĆ, a osobą JA SAMA. Słabo na mnie działają jakiekolwiek czynniki zewnętrzne. Gdyby ktoś chciał mnie zmobilizować do działania, musiałby sprawić, żebym tego chciała. Kiedy czegoś chce, nie ma żadnych barier. Po prostu to robię. Czym się kieruję? Swoim wewnętrznym miernikiem. Oceniam, czy to dla mnie możliwe do zrobienia, czy dam radę, czy tego potrzebuję. Co robię, kiedy ktoś pokazuje mi jak dużo osiągnęłam i zagrzewa do walki? Nie reaguję. Nie słucham. Nie wierzę. Dlaczego? Ponieważ sama oceniam to najlepiej swoim wewnętrznym miernikiem. Nie działają też na mnie naciski. U mnie motywacja ma niewiele wspólnego z czynnikami zewnętrznymi. A gdyby ktoś chciał mnie wesprzeć i dodać otuchy? Wystarczy, że powie, że dam sobie radę i na pewno świetnie mi pójdzie. I koniec. Taki krótki komunikat  działa. Myślę, że motywacja bardziej wiąże się nie z typem temperamentu (ekstrawertyk , introwertyk), ale ze źródłem autorytetu. Osoby, które mają silnie rozwinięty autorytet wewnętrzny nie opierają się tak bardzo na opiniach innych osób. Również motywacja płynąca z otoczenia na nich słabo działa. Natomiast osoby uznające autorytet zewnętrzny są bardziej podatni na zewnętrzne motywowanie. Jak to się sprawdza w mojej rodzinie? Moja córka ekstrawertyczka kieruje się autorytetem wewnętrznym. Co to oznacza dla mnie jako dla rodzica? Ona motywuje się do wszystkiego sama. Jedyne, w czym ją jestem w stanie jej pomóc to zapewnienie, że każda decyzja, którą podejmie będzie najlepsza, ponieważ będzie jej. Wiara w jej możliwości, i pokazanie korzyści, jakie mogłaby mieć, gdyby podjęła działanie. Co się wtedy dzieje? Zaczyna chcieć. I działa.

Czym motywuję mojego męża introwertyka? Wsparciem i pokazywaniem mu jego postępów. A potem szorstkim zagrzewaniem do walki.  Działa i jedno i drugie. Pierwszy delikatny sposób jest  dla niego przyjemny, natomiast ten drugi jest bardzo efektywny. Połączenie natomiast obu sposobów to w jego przypadku klucz do sukcesu.”

A jakie są Wasze doświadczenia?

2 komentarze:

  1. Świetny blog! trafiłam na niego przypadkowo, ale od razu skradł me serce :) Dobrze jest wiedzieć, że są na świecie osoby myślące, czujące podobnie. Nie warto na siłę tworzyć w swojej głowie nowej mentalności, do której po prostu się nie pasuje... żyć w zgodzie z samym sobą to jest najważniejsze! i dzięki Pani i poruszanymi tutaj zagadnieniami coraz wyraźniej to odczuwam. Dziękuje i pozdrawiam! Odkrywająca się na nowo introwertyczka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Patrycjo, dziękuję za ciepłe słowa. Taki jest właśnie cel tego bloga, aby "żyć w zgodzie z samym sobą". Pozdrawiam, Monika Stankiewicz

    OdpowiedzUsuń